Moi teściowie są mistrzami oszczędzania. To prawdziwi guru w tym temacie; obserwuję ich, uczę się i wyciągam wnioski. Mieszkamy obok siebie, nasze domy dzieli nieogrodzone podwórko, co daje nam cześciowy wgląd w ich nawyki. Podziwiam to, w jaki sposób potrafią zgromadzić znaczące oszczędności w niezwykle krótkim czasie, gdy jedynym ich źródłem utrzymania jest polska emerytura.
Oboje od zawsze pracowali fizycznie, teraz jako ponad siedemdziesięcioletni emeryci pozostają zdrowymi i aktywnymi osobami. Wprawdzie nie nazwałbym ich minimalistami (nie z tysiącem plastikowych pudełeczek czy toną rupieci w komórce), może nie znają koncepcji „zero waste”, „eko-eto” lub „slow life”, aczkolwiek na przestrzeni dekad zdołali sobie sami wypracować taki model funkcjonowania, który pozwala wieść spokojne, stabilne i godne życie.
A oto, co wraz z żoną zaobserwowaliśmy na przestrzeni niespełna siedmiu lat mieszkania obok państwa K—ich:
Lekcja 1: Opóźnione zakupy = lepsza jakość. Gdy się kogoś zapyta, co jest lepsze – jakość czy ilość – wiele osób odpowie, że oczywiście jakość. Ale gdy zacznie się przyglądać ich tendencjom zakupowym, ich zachowania często okazują się często temu przeczyć. Z kolei moi teściowie nie wybiorą się do sklepu, jeśli nie mają prawdziwej potrzeby. Będą tak długo eksploatować przedmioty i je naprawiać, dopóki faktycznie nie zajdzie potrzeba zmiany. Przy okazji zbiorą większe oszczędności i kupią produkt lepszej jakości, który starczy na dłużej.
Lekcja 2: Zakupy w konkretnym celu. Brzmi banalnie, ale to istotny punkt. Oznacza tyle, że teściowie nie kupią czegoś ekstra przy okazji zakupów, a wyłącznie to, co sobie wcześniej zaplanowali. Jeśli jadą po umywalkę, to nie muszą od razu wziąć do niej nowego lustra i dozownika na mydło.
Lekcja 3: Planowanie obiadów. Stworzenie dokładnego harmonogramu posiłków na cały tydzień pozwala uniknąć niepotrzebnych zakupów, przeterminowania lub niewykorzystania produktów czy też zasobów czasowo-pieniężnych. Istotne przy tym jest spożytkowanie tych materiałów, które zostały z przygotowania obiadu na inne posiłki (np. gdy zostało ci pół paczki ryżu, bo tyle było potrzebne do obiadu, pozostałą ilość możesz przeznaczyć na zupę mleczną następnego ranka). Moja teściowa w ogóle nie wyrzuca jedzenia – nawet czerstwą angielkę potrafi rozmoczyć w mleku, obtoczyć ciastem naleśnikowym, usmażyć i podać z dżemem na kolację.
Lekcja 4: Pudełka i pudełeczka. Bardzo mi miło dostawać domowe surówki, pierogi czy zimne nóżki, ale szlag mnie trafia przy konieczności mycia każdego pudełeczka, w których ona je trzyma, ponieważ „może się jej przydać” do przechowania następnych potraw. I faktycznie się przydaje. Patrząc z innej perspektywy, ja z żoną i dwójką dzieci wyrzucamy średnio 4-5 worków plastiku miesięcznie. Teściowie w tym czasie uzbierają jakąś połowę worka.
Lekcja 5: Natychmiastowa segregacja odpadów. Teść odwiedza komórkę kilka, czasem kilkanaście razy dziennie w celu pozbycia się śmieci, w komórce bowiem trzyma worki na różne odpady. Robi to też nad wyraz skrupulatnie: zgniata opakowania do minimum, tnie tekturę na drobne kawałki, papier drze na części – mogę sobie tylko wyobrazić, ile to zaoszczędzonego miejsca na wysypiskach.
Lekcja 6: Oszczędne zmywanie. Nazywam je „zmywaniem dla cierpliwych”. Dla osób z napiętym harmonogramem – poziom zaawansowany. Do każdej z komór zlewozmywaka wkłada się miskę. W jednej zmywa się naczynia, w drugiej je opłukuje. W obu przypadkach woda trafia do miski, a nie do szamba. Do tego zużycie wody jest mniejsze, bo można umyć/opłukać kilka naczyń w tej samej wodzie. Po wszystkim miski należy opróżnić na zewnątrz. Metoda dotyczy więc głównie osób, które mieszkają w domkach jednorodzinnych, aczkolwiek już samo płukanie kilku naczyń w jednej misce pomaga zredukować ilość zużytej wody. Finansowe korzyści są wyraźnie zauważalne w kontekście częstotliwości zamawiania usług asenizacyjnych.
Lekcja 7: Skarbonki na drobne. Złotówki, dwójki czy pięciozłotówki, które pozostały z reszty, można odkładać do pudełeczek zamiast do portfela. Pewnie większość z nas przynajmniej słyszała o tym sposobie. Choć nie stosowałem go do tej pory, podobno da się tak odłożyć zaskakująco duże kwoty.
* * *
To oczywiście nie wszystkie pomysły państwa K—ich na zdrowe oszczędzanie czy ekologiczne życie. Niektóre z niewymienionych zdają się o wiele trudniejsze lub nie pasują do codzienności osób urodzonych w latach 80- i 90-tych. Wielu metod pewnie nawet nie poznałem. Te powyżej zdają się jednak wystarczająco czytelne i możliwe do wprowadzenia od zaraz. Na pewno ucieszyłoby moich teściów, gdyby wiedzieli, że swoją postawą mogli kogoś nauczyć, jak lepiej żyć.